Karnawał Quentina
W działach: Quentin, Plane poleca | Odsłony: 444Drodzy i Drogie!
Od dwóch dni na stronie konkursu Quentin znaleźć można komplet scenariuszy zgłoszonych na tegoroczną edycję. To 10 przygód, z których 5 dostało się do finału – nieco ponad 300 stron tekstu. Tym razem byłem członkiem Kapituły, więc przeczytałem wszystkie prace już wcześniej, ale do ubiegłego roku moment ich publikacji zawsze wywracał mi na kilka dni życie do góry nogami. W bardzo, ale to bardzo pozytywny sposób. Prywatnie nazywałem te dni „karnawałem Quentina”, a w tym roku, nie mogąc w nim uczestniczyć na zwyczajnych prawach spróbuję przynajmniej namówić Was, byście go sobie sprawili – teraz lub po ogłoszeniu wyników.
Na czym właściwie polega taki „karnawał”? Po prostu na zrobieniu czegoś ze scenariuszami, które przyszły na Q, i/lub pisaniu o tym w Sieci. Komentowaniu ich, prowadzeniu, raportowaniu tego prowadzenia, pisaniu o tym, co by się w nich zmieniło czy wreszcie, w przypadku autorów, opisywaniu swoich prac nad nimi.
Quentin jest dla mnie fenomenalną okazją do rozmów o erpegach i scenopisarstwie, poznawania nowych stylów prowadzenia i typów przygód. Oczywista, przeczytanie scenariusza nie zastąpi rozegrania sesji, ale scenariusze są dużo bardziej dostępne – czyta się je szybciej, niż gra sesje, nie trzeba wychodzić z domu i, co chyba najważniejsze, każdy może je otworzyć, przeczytać i zobaczyć, co sądzi o nich oraz na ile zgadza się z tekstem o nich, który właśnie przeczytał. Sesja Wekta z finału Pucharu Mistrza Mistrzów na pewno była dla jej uczestników pełniejszym i głębszym przeżyciem, niż przeczytanie pracy któregokolwiek z finalistów Q, ale niestety tych wrażeń nie da się pobrać ze strony PMMa. Tymczasem scenariusze są właśnie „pobieralnym wrażeniem” – zapisem czyjegoś pomysłu na sesję, a w dalszej perspektywie czyjejś filozofii prowadzenia, przygotowanym dokładnie z myślą o tym, by każdy mógł się z nim zapoznać.
Korzyści z zaangażowania się w pisanie o Quentinie mogą być poznawcze – poznajemy nowe style gry i nowe pomysły oraz rozumiemy lepiej swoje własne gusta – ale mogą być też społeczne i emocjonalne. W formule Q najcenniejsze było dla mnie zawsze to, że zakłada indywidualne pochylenie się nad każdym scenariuszem – każdy członek Kapituły konkursu komentuje każdy tekst, nie tylko te finałowe, co składa się na naprawdę szeroką paletę opinii o danej pracy. Ja sam jako autor 6 tekstów wysłanych na różne edycje Q wiem, że jednomyślność Kapituły zdarza się rzadko, w komentarzach dostaje się niezależne, napisane specjalnie z myślą o Twojej pracy opinie kilkunastu ludzi mających spore doświadczenie erpegowe.
To miłe, nie sądzicie? I napisanie czegoś o Q na własną rękę pozwala wzmocnić tę miłą atmosferę, sprawić, że konkurs stanie się dla uczestników jeszcze bardziej osobisty i uczyni ich jeszcze bardziej otoczonymi uwagą, wspartymi w scenopisarskim trudzie. Startujący w Quentinie często są aktywni w sieciowym fandomie – w tym roku co najmniej połowa nazwisk jest znajoma z innych erpegowych projektów – co czyni z niego konkurs o bardzo małym dystansie między uczestnikami a „widzami”. Naprawdę łatwo wejść w interakcję z osobami, które wysłały prace, pokazać im, że ich trud na coś się przydał, a z drugiej strony: zrozumieć ich pomysły lepiej dzięki rozmowie.
Jak napisała blublu pod moim wpisem sprzed trzech lat, w którym opisywałem moje pomysły na zmodyfikowanie jej fascynującego W poszukiwaniu poszukiwacza: Wow, w tym miejscu chcę powiedzieć, że quentin zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie wiem czy jest inny konkurs w którym ludzie poświęcają tyle czasu i energii na analizowanie i recenzowanie swoich prac. To jest bardzo motywujące! Oczywiście trudno się doszukiwać takiego zjawiska w Quentinie 2015, w którym po prostu wzięło udział za mało prac na jakikolwiek masowy odzew, ale mam wrażenie, że przy okazji poprzednich edycji zawsze działo się trochę takiej miłej wymiany myśli, poświęcania czasu tekstom, na które z kolei ich autorzy także poświęcili go niemało. Ja nazywam to „karnawałem”, bo zawsze angażowałem się w tę wymianę bardzo intensywnie czy wręcz nerwowo, produkując dziesiątki notek i czując mocną potrzebę wykrzyczenia fajności Quentina na prawo i lewo, ale oczywiście nie trzeba wkładać w to aż tyle energii, by poczuć się zaangażowanym w coś bardzo fajnego. Wystarczy jeden wpis, jedna rozegrana i zaraportowana sesja, by dołożyć się do tego wydarzenia. Tylko nie zapomnijcie podlinkować takiego wpisu na fb konkursu lub w innym miejscu, gdzie wiele osób może go zauważyć!
PS. Na razie znalazłem trzy wpisy poświęcone tej edycji – wrażenia z lektury tekstów Ifryta oraz Enca i opinię o Czystych Rączkach Krokodyla z Oczami na Szypułkach. Czy może są już jakieś inne wpisy, które przegapiłem?