Coś na Progu nr 6 - recenzja
W działach: Recenzje | Odsłony: 26Dla tych którzy nie wiedzą- "Coś na progu" to czasopismo weird fiction, fantastyki, horroru, kryminału etc. Redakcja pod kierunkiem Łukasza Śmigiela dobrze łączy prozę klasyków i młodych autorów, poezję oraz publicystkę. Z poprzednich numerów szczególnie dobrze wypadł ostatni (tematem przewodnim były potwory) dlatego też bez wahania zamówiłem nr 6, w dodatku zachęcony hasłem "Postapokalipsa". Co można znaleźć w nim znaleźć?
Większość stron zajmuje publicystka i wśród niej można znaleźć perełki które same w sobie powodują że zakup CnP się opłacał. Najlepszy tekst to "Najniebezpieczniejsza zwierzyna"- historia Zodiaka: mordercy z USA grającego w kotka i myszkę z policję oraz mediami. Tekst oprócz dobrego zreferowania tematu jest wypełniony ilustracji pokazujących zaszyfrowane wiadomości. Równie ciekawy jest artykuł o śpiewakach kastratach. Oba nadają się idealnie jako inspiracja na np. sesję RPG. Interesujące i przede wszystkim pełne tytułów filmów, książek czy utworów są teksty o zombi i post-apokalipsie w wersji USA (tutaj polecam składankę Atomic Platters: Cold War Music from the Golden Age of Homeland Security) oraz japońskiej. Widać że autorzy dobrze znają temat w bardzo szerokim zakresie: od kina do anegdotek historycznych. Również teksty na temat komiksów są dobre- pokazując zarówno komiksy USA (choć w większości niedostępne w Polsce) jak i Europejskie.
Niestety na przeciwległym biegunie znalazło się kilka tekstów. Pierwszy z nich podpadł mi już po umiejscowieniu. Otóż otwierającym cały magazyn i temat numeru jest artykuł o Metro 2033. Cały czas w głowie mam pytanie: Dlaczego? Czyż nie jest to tylko wtórna, lekka książka dla młodzieży która wniosła w temat post apokalipsy tyle co książki R. A . Salvatore do fanatasy (albo "Zmierzch" do motywu wampirów)? Czy nie wystarczyła by o niej jedynie wzmianka w artykule o Rosyjskiej postapokalipsie? Niestety oprócz feralnego miejsca tekst nie ma wiele na swoją obronę: ot trochę opisu fabuły, trochę faktów z "produkcji", plus to że mamy grę i kilka "książek na licencji". Wszystko to podane w jakieś dziwnej otoczce przypominającej połączenie wypracowanie w szkole np. "(...) za scenariusz ma odpowiadać F. Scott Frazier (Line of Sight) a producentem całości został Mark Johnson a więc osoba , która ma na swoim koncie m. in. Kroniki Narnii. Z pewnością warto czekać na amerykańską adaptację materiału literackiego"
Drugim tekstem bez ikry jest "Neuroshima"- tutaj przede wszystkim wyższe miałem oczekiwania. Zabawny felieton o kulisach tworzenia? Pokazanie jak na tle innych RPG postapo ma się Neuro? Omówienie ciekawszych motywów z gry (tornado)? Niestety nie. Mamy tekst przypominający streszczenie książki z katalogu wysyłkowego: Neuroshima to taka fajna gra RPG o tym i o tym. W dodatku jest też fajna gra planszowa, no i fajny bitewniak. Nie jest to fajne.
Pozostałe teksty to średniaki (choć o poziomie wyższym niż np. przeciętne blogowe fanowskie opowiadanie czy artykuł): dobre do autobusu lub tramwaju lecz po tygodniu znikające z głowy. Jednak patrząc całościowo na "Coś na Progu" jest warty poświęconego czasu- czasami nierówny lecz na pewno inspirujący. Kolejne numery biorę w ciemno.
PS Nie wiem jak mam się odnieść do komiksu "Tequilla"- jak rozumiem jest to zapowiedź projektu będąca reklamą i redakcja za to coś nie odpowiada. (Ja wiem że te mazy to "świadoma decyzja artystyczna" ale wewnętrzna estetyka odrzuca je mimo tego)